piątek, 18 października 2019

Kilka słów o "Nieznajomych", czyli fenomenalne dialogi i jeden z najciekwaszych komediodramatów ostatnich lat...


Film obejrzałem dwukrotnie.... Spodziewałem się intuicyjnie, że może być to przynajmniej kierując się własną wrażliwością dobry film. Bo i pomysł w swej prostocie bardzo mnie zaintrygował. Jednak jak niespodziewanie dobry przekonałem się dopiero w kinie. Pomysł na jaki wpadli włoscy scenarzyści bardzo prosty- grupka znajomych spotykająca się na kolacji... A podczas niej jednej z osób przychodzi myśl, by pobawić się w czytanie cudzych sms-ów i słuchanie rozmów przychodzących do każdej z osób przy stole podczas spotkania. Początek filmu nie ma co ukrywać dla mnie jakby to nazwać "denny", ale po 15-20 min. przyjacielskie luźne rozmowy stają się przynajmniej dla mnie coraz bardziej przyciągające. Miarą sukcesu tego filmu są ogromne salwy śmiechu, połączone z napięciem, zdenerwowaniem i wyczekiwaniem w końcówce. Sam naprawdę dawno tak się nie śmiałem na polskim filmie. A to chyba przez ogromną prostotę, prawdziwość dialogów i prawdziwość w grze aktorów. Fantastyczna jak na taki film ( w takim gatunku) obsada aktorska. Powalająca gra Pani Ostaszewskiej, bardzo mnie zaskoczyła (może dlatego, że zazwyczaj jest obsadzana w zgoła innych rolach). Monologi końcowe naprawdę szacunek. W ogóle szacunek jak poprowadziła tę postać. Świetny Pan Simlat, świetny Pan Kot... Można by tak o wszystkich. Wszyscy w jednym pomieszczeniu, cały film rozgrywa się praktycznie przy stole. A tyle można się tam o sobie dowiedzieć, bardzo niespodziewanych rzeczy. Widać po ludziach, że gdy wychodzą z tego filmu mają swego rodzaju poczucie lekkiego dyskomfortu z myślą, czy ich partner/osoba bliska może coś przed nimi ukrywać. Myślę, że taka gra jak w filmie może być bardzo niebezpiecznie, może czasem lepiej nie wiedzieć, a może wiedzieć sam nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. Także jeśli bym miał jednym słowem nazwać jakoś ten film to właśnie byłaby "prawdziwość". Ogromna prawdziwość. Świetne riposty, bardzo takie przyziemne, ale bardzo istotne sprawy zostały tu poruszone, takie jak zdrada, opieka nad starszą osobą, opieka nad domem w rękach kobiet i niedocenianie Ich, czy orientacja seksualna. Ale pokazano je tak przystępnie i w tak codziennym języku,  że fenomenalnie się to ogląda. Gdy pierwszy raz oglądałem film bardzo zaskoczyło mnie to co wyjawił bohater grany przez Pana Żoładkiewicza, albo jako szybko można przejść ze śmiechu do napięcia w kontekście bohatera Pana Simlata. No a jak mówiłem rola Pani Ostaszewskiej to dla mnie niespodziewana "perełka". To tylko moje bardzo skromne "amatorskie" opinie. Co jeszcze... Super naturalna w roli Pani Domańska, ogromnie  naturalna. Strasznie jestem ciekaw jak wyglądał oryginał tego tekstu we włoskim wykonaniu z 2016r. pt. "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie"... Muszę obejrzeć. Reasumując- widać geniusz tkwi w prostocie. Mega śmieszny i mega poważny zarazem to film. Jestem pod wrażeniem, a bardzo rzadko mam tak po drugim już obejrzeniu. Wielkie ukłony dla twórców oryginalnego scenariusza jak i debiutującego reżysera-Tadeusza Śliwy, trzeba zapamiętać to nazwisko, bo wyglądało jakby robił to ktoś bardzo doświadczony. Jeden  z najlepszych komediodramatów ostatnich lat, pisałem tak ostatnio o filmie "Całe szczęście", ale z całym szacunkiem nie umywa się w mojej skromnej opinii do tego filmu. Oby więcej tak prawdziwych "śmieszno-poważnych" filmów.
Zapewne kupie sobie ten film na płycie jak już będzie, z chęcią obejrzę go trzeci raz... Brawo, brawo, brawo! Wysyp mamy ostatnio wybitnych filmów. 
MOJA JAKŻE SKROMNA AMATORSKA JAK ZAWSZE PODKREŚLAM OCENA 7/10. BARDZO POLECAM!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wrażenia po długo wyczekiwanym przeze mnie filmie „Wesele”. Bo trudno nic nie napisać...

  Długo nic nie pisałem z różnych przyczyn i okoliczności nt. filmów, czy tam tego co ciekawego udało mi się zobaczyć. Ale myślę, że jest to...